Strony

9 października 2014

Podróże małe i duże - autobusem

Fuzhou, jak mawiają Chińczycy jest jednym z mniejszych miast ich kraju. Ja raczej nie użyłabym określenia "małe miasto", gdyż liczba ludności wynosi tutaj ponad 4 mln. Dane te jednak nie są do końca potwierdzone, gdyż kilka pobliskich wiosek zostało przyłączonych do Fuzhou, a wiele ludzi, jak się podejrzewa nie rejestruje się.  Właśnie dlatego, że jest to tak niewielkie miasto poruszać się po nim trzeba autobusami. 
fot. Chudy "zajezdnia autobusowa"




Hmmm... Zacznijmy od rozkładu autobusowego. Fakt, że nic z niego nie rozumiem bo są to tylko krzaczki ale jedno jest pewne - autobusy nigdy nie jeżdżą zgodnie z rozkładem. Dotyczy to zarówno godzin odjazdu, jak i planowanej trasy. 
fot.Chudy "przystanek autobusowy"
Dlatego wybierając autobus jako środek lokomocji, przed wyjściem trzeba zmagazynować całe pokłady cierpliwości. My z Jareczkiem mamy wybitne szczęście, gdyż zawsze musimy czekać na przyjazd odpowiedniej linii minimum 30 minut. Zdarza się tak, że sobie siedzisz i czekasz a autobus zawróci przed samym przystankiem, bo kierowcy nie chce się jechać i skrócił sobie drogę. 


Pomijam fakt, że najczęściej mija Nas odpowiedni bus, wypchany ludźmi po brzegi, a kierowca w przelocie tylko uśmiechnie się szyderczo. Jak już uda się wsiąść, jest naprawdę rewelacyjnie...
fot.Chudy "przystanek autobusowy w centrum"
Przejazd takim autobusem nie jest drogi, ponieważ nieważne jak długo jedziesz, bilet zawsze kosztuje 1 RMB (czyli jakieś 50 gr). 
fot.Pina "1 RMB  w banknocie"

Wchodząc do środka trzeba wrzucić taki pieniążek do pudełka, bo właściwie nie jest to biletomat, a tym bardziej nie automat, bo nic automatycznego w nim nie ma. Przypomniałam sobie od razu, jak jechaliśmy autobusem pierwszy raz i spytałam Jarka czy są tutaj kontrole biletów. On odpowiedział mi wtedy z wielkim zdziwieniem:
" A dostałaś jakiś bilet" ?!
To chyba wszystko wyjaśnia.


fot.Chudy "maszynka na pieniądze"
Zdjęcie obok przedstawia właśnie taką "maszynkę na pieniądze". Wchodząc do autobusu po prostu wrzuca się tam odpowiednią kwotę, dlatego wchodzi się tylko przednimi drzwiami. Jeżeli znajdzie się jakiś cwaniak, który nie zapłaci i wejdzie tyłem, kierowca szybko go wychwyci i skutecznie (niedelikatnie) wyprosi. 





To niesamowite uczucie jak po takim czasie oczekiwania, nie usiądziesz w autobusie ale przynajmniej w nim postoisz i zza szyby oglądach tych, których autobus mija na przystanku. Jesteś zwycięzcą! Ty jedziesz - Oni stoją! Często kierowca krzyczy coś do nich przez szybę ale niestety nie jestem w stanie Wam powiedzieć co, choć pewnie jest to bardzo zabawne, bo momentalnie cały autobus wybucha śmiechem. Może kiedyś uda mi się rozszyfrować te wypowiedzi. Raz udało mi się tylko dosłyszeć jakieś: "bye, bye". Nie było wtedy miejsca a kierowca nawet nie zatrzymał się na przystanku.
fot.Chudy "wyjątkowo pusty autobus"
fot.Chudy "zatłoczony przystanek"
Czasem liczba ludzi na przystankach jest tak duża, że porządku pilnują policjanci. Pokazują kiedy można podejść bliżej odpowiedniej linii. Ach... Zapomniałabym, że przystanki są tutaj na żądanie, czyli trzeba ładnie pomachać do kierowcy wtedy może łaskawie się zatrzyma. Tylko raz zdarzył się tak miły Pan, że gdy byliśmy jedynymi pasażerami, podrzucił Nas pod sam hotel :) .



Jak już oswoisz się z tymi wszystkimi zasadami to można przyznać, że podróżowanie autobusem po mieście ma swoje uroki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz