Na początku naszego pobytu w Chinach byliśmy bardzo zaparci w tym, żeby znaleźć tak cudowny produkt, jakim jest niesłodki chleb. Chleb, który choć w jednej setnej części przypomina ten z polskich, sklepowych regałów, nie wspominając o piekarniach, z których unosi się cudowny zapach świeżo pieczonego chleba.
fot.Pina "serduszkowe ciasteczka" |
Będąc w Polsce usłyszałam: "To jaki problem jest w tym, żeby upiec sobie chleb"?! No, dla mnie żaden ale jak wspominałam niejednokrotnie, w Chinach nie każde mieszkanie wyposażone jest w piekarnik, a bez tego upieczenie chleba jest niestety niemożliwe. Także pozostając bez wyboru, ruszyliśmy na poszukiwanie tak magicznego miejsca, jakim jest piekarnia!
fot.Pina "piekarnia Potato" |
Szybko przekonaliśmy, że piekarni jest tutaj sporo i mam wrażenie, że wszystkie stylizowane są na styl zachodnich państw. Wokół nich unosi się cudowny, lekko słodki zapach. Skoro wyglądają jak zachodnie, to musi być zachodni, prawdziwy chleb. Z tą myślą, podekscytowani ruszyliśmy na przeszukanie regałów.
Niestety nazwa "Potato Bakery" okazała się być bardzo mylącą. Jeśli mam być szczera nazwałabym to raczej ziemniaczaną cukiernią, a nie piekarnią, ale pewnie czepiam się szczegółów... Oto, co zastaliśmy w środku.
fot.Pina "donaty" |
Donaty! Wyglądają identycznie jak nasze, ale co do smaku miałabym pewne wątpliwości. Jestem wręcz pewna, że Chińczycy w jakiś sposób popsuli ich smak, zawsze to robią. Z tego właśnie powodu nie skusiłam się na niego, może następnym razem, w celach eksperymentalnych...
fot.Pina "hot dogi" |
Hot dogi! W stylu bardzo chińskim, muszę przyznać. Wysuszone, wyglądające jak stare parówki, które pewnie parówkami nie są, bo tutaj nie ma takich rzeczy. Tylko dziwne, różowe, chińskie kiełbaski. Wyglądają jakby były na cieście francuskim, pewnie słodkim i polane czymś, co ma przypominać majonez. Nie wygląda to zbyt dobrze, więc chyba rozumiecie, że nie mogliśmy ich skosztować, nawet dla Was.
fot.Pina "ciasteczka" |
Ciasteczka! Wszędzie ciasteczka, w różnych kształtach i kolorach ale wszystkie raczej kruche. Zapakowane w efektowne pudełeczka, mają równie efektowne ceny. Ale trzeba przyznać, że niektóre z tych ciasteczek są naprawdę smaczne, niektóre zupełnie niesłodkie. Ach... Mówiłam już, że tutaj wszystko jest na odwrót?!
fot. Pina "jogurty" |
Mamy też jogurty, które niestety nie są naturalne, a sztuczne. Wynalazku takiego jak jogurt naturalny jeszcze tutaj nie znalazłam. Wszystkie one są bardzo słodkie ale smaczne. Z dodatkową owocową posypką są całkiem fajną przekąską. Czasem w takich kubeczkach sprzedają milk tea. Swoją drogą podczas ostatniego pobytu w Polsce zauważyłam, że taka milk tea zaczyna podbijać też polski rynek.
fot.Pina "biszkoptowe sushi" |
Teraz coś co nam przypadło do gustu - chińskie biszkopciki. Są delikatne i lekko słodkie, często z jakimś nadzieniem. Te tutaj akurat przypominają japońskie sushi.
fot.Pina "kanapki" |
Kanapki! Wyglądają bardzo apetycznie i dość normalnie, ale już chyba wiecie co zaraz napiszę. Tak! Są ze słodkim chlebem, który uwierzcie mi, psuje tę całą apetycznie wyglądającą kanapkę. Szkoda słów...
Na koniec zostawiłam to, co było obiektem naszych poszukiwań- chleb! Bez problemu odnaleźliśmy go w tej piekarni, a jaki był? Jak myślicie?
fot.Pina "Jarek zdobywca chleba" |
No oczywiście, że był słodki, bo jaki miał być. Po upływie kawału czasu pobytu w Chinach, wciąż się łudzę, że ten normalny chleb gdzieś tutaj się skrywa, tylko trzeba poszukać. Chyba jestem zbyt naiwna...
fot.Pina "chleb" |
fot.Pina "chleb" |
Nie dość, że był słodki to cena też była niczego sobie. Za kilka kromeczek musieliśmy zapłacić 10 RMB, czyli jakieś 5 PLN. Chyba się ze mną zgodzicie, że to trochę dużo, ale cóż... Nauka kosztuje! :)
No i to by było na tyle z naszych poszukiwań. Bez wątpienia ponieśliśmy klęskę i jak na razie wstrzymuje wszelkie poszukiwania. Jakoś trzeba zastąpić sobie ten chlebek i gdzieś tam w myślach pocieszam sama siebie, że to przecież tylko puste kalorie, zero energii i rosnąca dupa!
Dzięki za dziś!
fot.Pina "chińskie ciasta" |
fot.Pina "chińskie ciasta" |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz