Powiem Wam tak całkiem szczerze, że jakoś w Polsce atmosfery sylwestrowej nie odczuwałam a już z pewnością nie tak jak tutaj. W Chinach bez wątpienia nie da się nie zauważyć, że Nowy Rok a jednocześnie Festiwal Wiosny, jest największym i najważniejszym świętem. Na dzień przed uroczystością zaplanowaliśmy długi sen, jak to przed imprezą ale z samego rana obudziły nas głośne wystrzały fajerwerków. W sumie to jest tak od jakiegoś tygodnia...
|
fot.Chudy "fajerwerki" |
Pierwszym punktem sylwestrowej imprezy po chińsku jest Wigilia Nowego Roku. Około godziny 18.00 rodziny zasiadają do zastawionego potrawami stołu. Celowo napisałam około, ponieważ ze względu na małe dzieci, osoby starsze i inne powody, często kolacja obywa się o wcześniejszej porze. My również pokusiliśmy się o przygotowanie wieczerzy, choć z pewnością nie był to typowo chiński stół. Po prostu było na nim za mało jedzenia ale za to same tradycyjne, chińskie potrawy.
|
fot.Chudy "nasz chiński stół" |
Orzeszki z chilli przygotowane według chińskiej receptury, warzywa stir frei z boczkiem oraz ulubiona ostatnio potrawa Jarosława dynia piżmowa z czosnkiem. Nie zabrakło również chińskiego wina, które jest bardzo popularne w tym dniu na chińskim stole.
|
fot.Chudy "nasz chiński stół" |
Specjalności Fuzhou również się u nas pojawiły. Mam na myśli kulki w bulionie, słodki ryż z czarnym sezamem oraz jak to Jarek mawia "świnia w miodzie". Taka nazwa tej potrawy już się u nas przyjęła i zostanie na długo... Takie mam przeczucie.
|
fot.Chudy "świnia w miodzie" |
|
fot.Chudy "słodki ryż z czarnym sezamem" |
Grzechem byłoby gdybym nie wspomniała o tradycyjnej, chińskiej herbacie. Ostatnio lubujemy się w czerwonym herbatach, więc i na tę okazję wybraliśmy napar z czerwonej herbaty. Do tego wszystkiego chińskie ciasto, które spożywa się na Nowy Rok. Otrzymaliśmy je w prezencie od Jarka kolegów z pracy. Jedno z nich smakiem przypominało mocno orzechową chałwę a to drugie, bakaliowy batonik oblany miodem. Bardzo smaczne...
|
fot.Chudy "czerwona herbata i chińskie ciasto" |
Po raz pierwszy też zabrałam się za zrobienie chińskich sajgonek samodzielnie. Tak ostatnio za mną chodziły i o ironio, za chiny nie mogłam znaleźć papieru ryżowego. Istne szaleństwo. Wydawało mi się, że jak tu przyjadę to dosłownie będę się o niego potykać a wyszło na odwrót! Odważyłam się jednak i kupiłam dziwne płatki z mąki pszennej, tylko tyle umiałam wyczytać z tych krzaczków na opakowaniu. W domu rozpakowałam i stwierdziłam, że papier ten jest tak cieniutki, że tylko na sajgonki. Zrobiłam! Spróbowałam! Rewelacja! Od dziś często będą u nas gościły sajgonki!
|
fot.Chudy "sajgonki" |
Przed 24.00 wzięliśmy pod pachę szampana i ruszyliśmy nad rzekę, ponieważ oboje zgodnie uznaliśmy, że widok z tego miejsca będzie zdecydowanie najpiękniejszy.
|
fot. selfie "sylwestrowo" |
Spodziewałam się tłumu ludzi a zastałam? Totalną pustkę. No może nie pustkę ale jakieś kilka rodzin. W sumie nie ma się co dziwić jak dźwięk strzelanych fajerwerków rozbrzmiewa już od rana... O 24.00 zaczęło się! Dosłownie nie wiedziałam w którą stronę wbijać swój wzrok. W większych miastach Chin fajerwerki są zabronione za względu na duży hałas jaki powodują. Jeżeli o jednej godzinie na ulicę wyszliby wszyscy Chińczycy zamieszkujący miasto i wystrzelili petardy, to byłoby zbyt niebezpieczne. Dlatego pewnie nie było tego tłumu, którego ja się spodziewałam. Mimo zakazu w Fuzhou mogliśmy podziwiać dłuższą chwilę pokaz sztucznych ogni.
|
fot.Chudy "fajerwerki" |
|
fot.Chudy "fajerwerki" |
Mnie osobiście bardzo rozbawiła pewna banda... Godzina 24.04 podjeżdża na wybrzeże Porsche i parkuje na środku ulicy. Wysiada trzech Chińczyków z tego dwóch w piżamach i klapkach. Z bagażnika Cayenne wyciągają dwa szmaciane worki. Stawiają na środku chodnika i wypakowują kartony z fajerwerkami. Odpalają i chowają się za drzewami. W skrócie wyglądało to tak:
|
fot.Chudy "akcja" |
|
fot.Chudy "akcja" |
|
fot.Chudy "akcja" |
|
fot.Chudy "akcja" |
Po całej akacji zapakowali się do samochodu i pojechali do domu. Ach Ci Chińczycy chyba nie przestaną mnie tak zaskakiwać. Tymczasem pokaz trwał... W uszach zaczął pojawiać się szum od wszechobecnego huku, który przez echo niesiony był jeszcze długo.
|
fot.Chudy "fajerwerki" |
|
fot.Chudy "fajerwerki" |
|
fot.Chudy "fajerwerki" |
|
fot.Chudy "fajerwerki" |
|
fot.Chudy "fajerwerki" |
|
fot.Chudy "szampan" |
Oczywiście podczas gdy jedni mogą świętować inni muszą pracować. Szybko pojawiła się pani na rowerze wyposażona w drzewną miotłę hand made i rozpoczęła sprzątanie. Nie powiem... Kobieta musiała się trochę napracować żeby uprzątnąć wszystkie pozostałości po sztucznych ogniach.
|
fot.Chudy "sprzątanie" |
|
fot.Chudy "sprzątanie" |
Nie możemy również zapominać, że Święto Wiosny to nie tylko szampan, jedzenie, prezenty i fajerwerki ale także pewne obrzędy związane ze zmarłymi. Niektórzy oddawali cześć swoim bliskim, którzy już odeszli. Jest to niezwykle interesujące wydarzenie w chińskiej kulturze buddystów. Z pewnością opowiem o tym więcej ale nie dziś. Dziś możecie jedynie spojrzeć jak to wygląda a przechodząc ulicami Fuzhou, niejednokrotnie tego dnia widywaliśmy wypalone świece i niedopalone resztki na chodnikach.
|
fot.Chudy "wspomnienie zmarłych" |
Jak tylko wpadnę na kolejne atrakcje związane z obchodami Nowego Roku z pewnością Was o tym poinformuję, a za dziś serdecznie dziękuję.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz