Strony

11 maja 2015

Francuska dzielnica w sercu chińskiej metropolii

Miejsce nazywane poprawnie Shamian Island co w tłumaczeniu z języka chińskiego oznacza dosłownie piaszczystą powierzchnię. Dawniej wyspa ta służyła do prowadzenia zagranicznych transakcji oraz do obrony miasta. Dziś turystów przyciąga do dzielnicy francuskiej niespotykana w Chinach, europejska architektura i zupełnie niechińska atmosfera tego kawałka chińskiej ziemi. Śmiało mogę  powiedzieć, że jest to odrobina Europy w Azji.
fot.Chudy "Shamian Island"
fot.Chudy "Shamian Island"
Skąd się zatem wzięła francuska dzielnica w samym centrum chińskiego miasta - Guangzhou?

Po wybuchu II Wojny Opiumowej Wielka Brytania i Francja złożyły wniosek w roku 1859 o to, by wyspa Shamian  została im podarowana. Miała być to rekompensata za zniszczone w czasie wojny firmy handlowe obu tych państw. 

W roku 1861 europejskie mocarstwa zmusiły gubernatora Guangzhou i Guangxi aby podpisał umowę najmu wyspy Shamian. Od tej pory ten kawałek chińskiej ziemi był pod władaniem Francji i Wielkiej Brytanii.

Dopiero w roku 1946 chiński rząd oficjalnie odebrał Shamian.










Nie da się jednak zaprzeczyć, że przez okres prawie stu lat rozwinęły się na tym terytorium konsulaty kilku państw, kilka banków oraz wiele zagranicznych firm. Nie było to obojętne dla rozwoju współczesnych Chin oraz dla chińskiej gospodarki.
fot.Chudy "Shamian Island"
fot.Chudy "Shamian Island"
My wybraliśmy się na tą francuską ostoję podczas wieczornego, romantycznego spaceru. Wyspa nie jest zbyt dobrze oświetlona, niektóre zakamarki przeszywał mrok ale to nadawało jej specyficznej atmosfery z nutką tajemniczości. Razem z nami wąskimi uliczkami maszerowało wielu Chińczyków. Jest to chyba miejsce często odwiedzane przez turystów. Bliskość rzeki i klimatycznych, niewielkich knajpek przyciąga również tych wiecznie wygłodniałych.
fot.Chudy "Shamian Island"

Sama wyspa Shamian nie jest duża. Pamiętam, że przez wszystkie jej uliczki przeszliśmy dość szybko. Niestety czasu co do minuty wam nie podam, bo jak wiecie, szczęśliwi czasu nie liczą.

Pamiętam jeszcze, że było to miejsce niezwykle spokojne, gdzie nie było słychać szumu pędzących samochodów. Ci, którzy szukają niezapomnianych przygód mogliby być nieco rozczarowani, ponieważ według mnie miejsce takie jak to, nadaje się jedynie na relaksujący spacer. 

Mocnych wrażeń w Kantonie zdecydowanie powinniśmy szukać gdzie indziej. 












fot.Chudy "Shamian Island"
Nie mniej jednak miło było na chwilę oderwać się od tej chińskości, która otacza nas z każdej strony i przenieść się w troszeczkę inny świat... Trochę bliżej domu...
fot.Chudy "Shamian Island"
fot.Chudy "Shamian Island"
fot.Chudy "Shamian Island"
fot.Chudy "Shamian Island"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz