Ponieważ mieszkaliśmy blisko hali expo, na bieżąco zaglądaliśmy tam w poszukiwaniu nowych wystaw. Takim oto sposobem trafiliśmy na wystawę rybołówstwa, kompletnie nie wiedząc, czego mamy się spodziewać. Na początek jeszcze dodam, że na post o naszym chińskim mieszkaniu zapraszam jutro. Potrzebuję jeszcze trochę czasu żeby ze wszystkim się zapoznać.
fot.Pina "wystawa rybołówstwa" |
Ku naszemu zaskoczeniu, w środku spotkaliśmy martwe ryby, żywe ryby, przetwory rybne oraz przekąski. Zacznę jednak od tego w jakim celu odbywają się takie wystawy, bo ostatnio zdaje się, że pominęłam tę kwestię. Bardzo podoba mi się idea tworzenia takich miejsc, ponieważ właśnie tu spotykają się ze sobą przedsiębiorcy, którzy mogą wzajemnie próbować swoich produktów oraz usług i nawiązywać kontakty handlowe. Każdy, kto jest zainteresowany współpracą w jakiejś dziedzinie może odwiedzić takie targi. Jest to rzecz, której bardzo u nas brakuje.
Zaczynając może od tych martwych ryb...
fot.Pina "wystawa rybołówstwa" |
fot.Pina "wystawa rybołówstwa" |
fot.Pina "wystawa rybołówstwa" |
fot.Pina "wystawa rybołówstwa" |
Pewnie chcielibyście się dowiedzieć, czy są one prawdziwe. Niestety Was rozczaruję ale nie potrafię tego stwierdzić. Obmacałam te ryby z każdej strony, były dziwnie zakonserwowane, ale na pewno nie plastikowe!
Pokryte chyba jakimś woskiem i mocno zmrożone, dlatego na nic zdały się moje macania. Jarosław też pomacał sobie rybki i podziela moje zdanie. Niektóre z tych okazów były wręcz przerażające, miały takie wielkie zęby, zupełnie jak nie ryby. No, ale przeróżne przedsiębiorstwa robiły wszystko żeby przykuć uwagę potencjalnych współpracowników.
fot.Pina "tuńczyk" |
Wśród tych ryb, nie zabrakło oczywiście tuńczyków. Dość niedawno dopiero
odkryłam, że tuńczyk jest ogromną rybą.
Do tej pory żyłam z myślą, że to taka niewielka istotka, która mieści się do puszki.
A tu ogromne zaskoczenie, ale przecież na naukę nigdy nie jest za późno!
Do tej pory żyłam z myślą, że to taka niewielka istotka, która mieści się do puszki.
A tu ogromne zaskoczenie, ale przecież na naukę nigdy nie jest za późno!
Nie zabrakło także godnie zakonserwowanych ośmiorniczek i innych dziwnych stworzeń. Ich macki porozkładane były dosłownie wszędzie.
fot.Pina "ośmiornice" |
fot.Pina "rybki" |
Ale może już wystarczy tych martwych okazów. Ja popadłam w zachwyt gdy
ujrzałam całe mnóstwo stanowisk z pięknymi, kolorowymi rybkami,
pływającymi w akwarium. Choć muszę przyznać, że wygląd niektórych był
zaskakująco inny. Nasuwały mi się nawet pomysły, że my ludzie pochodzimy od ryb! Wszystkie dzieci szalały na ich punkcie i oczywiście
można było sobie kupić wszystkie te okazy na miejscu.
fot.Pina "rybki" |
Wszystkie potrzebne akcesoria oraz akwaria również sprzedawano na miejscu. Rybki te naprawdę miały wzięcie, dużo większe od tych wcześniejszych eksponatów. To chyba jest dość oczywiste. By podkreślić ich kolory oraz ciekawy wygląd były odpowiednio oświetlone i umiejscowione w pięknie zaaranżowanych akwariach. Często podświetlanych na kolorowo, dlatego ciężko było odgadnąć czy to ryba było kolorowa, czy to tylko taki chwyt.
fot.Pina "rybki" |
Nie mniej jednak robiły wrażenie, a jak sądzę o to właśnie chodziło. U Chińczyków bardzo liczy się prezencja, co niejednokrotnie powtarzałam i z pewnością jeszcze będę to powtarzała nie raz.
fot.Pina "rybki" |
Coś mam takie przeczucie, że dziś znów zasypię Was serią zdjęć ale uwierzcie, ciężko się powstrzymać. Jak tak dalej pójdzie powstanie mi tutaj fotoblog, ale nie ma co, jeszcze kilka tych malutkich zwierzątek musicie zobaczyć.
fot.Pina "rybki" |
fot.Pina "rybki" |
Jedna rybka, ze zdziwienia, że ujrzała blondynkę aż rozdziawiła swoją niewielką japkę!
Zupełnie jak Chińczyk.
Zupełnie jak Chińczyk.
Nabrała wody w usta i postanowiła milczeć, że tu jestem.
Teraz zdecydowanie okaz, który był najdziwniejszy na całej tej wystawie. Przeze mnie niezidentyfikowany. Czy to ryba? Jeśli mam być szczera, strukturą swojej wierzchniej warstwy ciała przypomina bardziej oskubanego kurczaka. Chciało mi dać, to coś buziaczka ale jakoś się nie skusiłam i chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego!
fot.Pina "rybki" |
fot.Pina "przetwory rybne" |
A nawet znalazły się cukierki z ryb!
fot.Pina "przetwory rybne" |
fot.Pina "przetwory rybne" |
fot.Pina "przetwory rybne" |
Oczywiście Jarosław musiał się najeść jakiś dziwnych rybnych wyrobów. Próbował takich rybnych proszków, które panie rozdawały przed stanowiskami i .... cały dzień zachowywał się jakoś dziwnie. Był znacznie bardziej nadpobudliwy niż normalnie. Może nasze żołądki nie są przyzwyczajone do takich rewelacji kulinarnych. Na początku reagował tak na grzyby, ale teraz już się chyba uodpornił!
fot.Pina "wystawa rybołówstwa" |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz