Wcześniej opisywałam wizyty na targu mięsnym, warzywnym oraz owocowym, przyszła więc kolej na miejsce, w którym można kupić świeże rybki oraz owoce morza. Wszystko co spotkaliśmy na tym straganie jeszcze się ruszało.
fot.Pina "małże jadalne" |
Zaczniemy może od bardzo szerokiej grupy, czyli małże jadalne. Takie sobie małe żyjątka, które tkwią na dnie zbiorników wodnych. Region Fuzhou słynie z przyrządzania owoców morza oraz rozmaitych potraw opartych na tych produktach. Kuchnia na tym terenie wyróżnia się przede wszystkim lżejszym przygotowaniem potraw, niż w innych częściach Chin. W wielu restauracjach można więc spotkać świeże małże, mule, kraby oraz przeróżne rybki.
fot. Pina "małże jadalne" |
Nigdy wcześniej nie miałam okazji zobaczyć jeszcze ruszających się małży! Tak szczerze, to pierwszy raz próbowałam ich też niedawno, podczas pobytu w Chorwacji. Były jednak tylko ugotowane.
Jak uważnie przyjrzycie się zdjęciu, zaobserwujecie takie małe "nóżki" wystające z muszli, które merdały się we wszystkie strony świata. Są to syfony, przez które małża wypluwa zużytą do opłukania muszli, wodę.
Wyglądało to troszkę tak, jakby chciały nas opluć! Dość śmiesznie z resztą! Na straganie było ich całe mnóstwo, pojawiły się także mule. Może jak będziemy już w mieszkaniu, to upichcę z nich coś smacznego. Kto wie...
fot.Pina "małże jadalne" |
Przyjemniejszą część mamy zatem za sobą, teraz coś bardziej drastycznego. Jak praktycznie wszystko w Chinach, również i rybki, można kupić świeże. Oznacza to, że na miejscu zostają obrobione, czyli zabite, oskrobane i odfiletowywane. Może trochę zamieniłam kolejność.
fot.Pina "skrobanie ryby" |
Pani jak zabrała się za skrobanie ryby to... rybka jeszcze żyła. Wyglądało to okrutnie, ale oprócz nas nikogo oczywiście nie dziwiło! Dlatego nie zdecydowałam się na nagranie dla Was filmu.
Trzeba jednak przyznać, że kobieta ta posiadała niezwykłą wprawę i filety z ryby pojawiły przed nami w ciągu 3 minut!
Wyglądała na dumną i zadowoloną z siebie spoglądając, jak ją obserwujemy. Wymachiwała tym tasakiem niemal z prędkością światła. Były takie momenty, że robiąc jej zdjęcia, obawiałam się o własne życie. Jakby jej wyślizgnął się z rąk, to byłoby po mnie!
fot.Pina "filetowanie ryby" |
fot.Pina "filetowanie ryby" |
Wcześniej pewien Pan starał się coś zdziałać z rybami, ale za bardzo mu to nie szło więc Pani postanowiła go zawstydzić. Była naprawdę w tym dużo, dużo lepsza.
fot.Pina "ryby" |
fot.Pina "ryby" |
Tak oto, mężczyzna ze swą urażoną dumą,
zabrał się za sprzątanie interesu. Gdyż takie miejsca w Chinach nie są
otwarte zbyt długo. Pewnie oni wszyscy muszą udać się na posiłek w
towarzystwie rodziny. Tak po godzinie 18.00 targi takie jak ten,
powolnie pustoszeją.
fot.Pina "ryby" |
Niestety nie jestem zbyt dobrym znawcą ryb, dlatego nie powiem jakie to były ryby. Mam tylko nadzieję, że nie są z tutejszych wód, które są niezwykle zanieczyszczone.
fot.Chudy "chińska wędka" |
Mimo tego, spacerując w pobliżu hotelu i rzeki, o każdej porze dnia i
nocy spotykamy tam wielu rybaków. Mają oni przedziwne, bambusowe wędki z
jeszcze dziwniejszymi kołowrotkami. Nie mogę się nadziwić, że one nie łamią się w pół podczas wyciągania ryby z wody. Skoro bambus jest na tyle wytrzymały, by biegać po nim na wysokościach, mam na myśli bambusowe rusztowania, to pewnie jako wędka sprawdza się rewelacyjnie.
Wszystko własnej konstrukcji...!
Na ostatnim zdjęciu mamy wędkarzy, w samym centrum miasta, którzy łowią z mostu. Te ich żyłki prąd rzeki porywa hen daleko a oni spędzają tak całe dnie.
fot.Chudy "połowy z mostu" |
Zakręcony świat! Wśród trąbiących samochodów i autobusów jedni spacerują, podziwiają, inni zarzucają wędki z góry, a jeszcze inni, na dole intensywnie pływają w miejscu!
Nikt nikomu nie przeszkadza, życie toczy się swoim żółwim tempem.
fot.Chudy "pływający w rzece" |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz