Strony

18 stycznia 2015

Krewetkowe wyzwanie

Kiedyś tam odgrażałam się, że spróbujemy przyrządzić pływające krewetki, bo grzechem byłoby tego nie zrobić w kraju, który kipi takimi pysznościami jak krewetki. Jak nam poszło? Przekonajcie się sami! 
fot.Pina "Jarek poskramiający krewetki" 
W celu zakupu świeżutkich krewetek wybraliśmy się do pobliskiego warzywniaka, który w swojej ofercie ma również świeże owoce morza. Zaintrygował mnie w sklepowych akwariach jeden gatunek krewetki, był taki nakrapiany a jego cena dość wysoka bo aż 130 RMB (65 PLN) za 500 g. Podczas gdy popularne gatunki krewetek kosztowały 40- 50 RMB (20-25 PLN). Zdecydowaliśmy się jednak na te chyba najpopularniejsze.
fot.Pina "żywe krewetki"
Podczas wyławiania, krewetki skakały efektownie prawie pod sufit i chciały nam uciec z woreczka. Nawet po dojściu do domu, kilka sztuk wyskoczyło nam z miseczki, na całe szczęście jakoś sobie z nimi poradziliśmy. 









W Chinach żywe krewetki wrzuca się po prostu do wrzącej wody aby je zabić, lub zjeść. Chińczycy lubią wrzucać takie krewetki do hot pot'a i zajadać się nimi prosto z garnka. My jednak postawiliśmy na plan bardziej ambitny, choć bez przesady. Klasyczne krewetki z czosnkiem i papryczkami wydają nam się być tymi najsmaczniejszymi.
fot.Pina "ugotowane krewetki"
Krewetki wrzuciliśmy do wrzątku dosłownie na 3 sekundy, tak by ładnie się zaróżowiły. W dalszym etapie będziemy wrzucać je na patelnie a przecież nie chcemy przesuszyć mięska!

Jak wspominałam ostatnio świeże krewetki mają lekko słodszy smak i są o wiele, wiele bardziej delikatne, po prostu rozpływają się w ustach.


fot.Pina "ugotowane krewetki"
Przyjemny etap za nami teraz trzeba zabrać się za ich obranie! Zrobiliśmy wyliczankę i wypadło na Jarka. Zajął się zatem tą żmudną pracą. Jak sam stwierdził: "Tyle roboty, a tak mało mięska". 
fot.Pina "Jarek obierający krewetki"

Wujek YouTube poinstruował jak obrać krewetkę i ruszyliśmy do pracy!

Spoglądając jednak na miseczkę z krewetkami i miseczkę z odpadkami zgodnie stwierdziliśmy, że zdecydowanie więcej jest tych drugich, ale za to jaka przyjemność z jedzenia.





fot.Pina "obrana krewetka"
fot.Pina "przyprawy"
Ja wzięłam na siebie trochę przyjemniejsze zajęcie i pokroiłam wszystkie dodatki jakie będziemy wrzucać do naszych krewetek:
- kilka pomidorków koktajlowych,
- świeży korzeń imbiru,
- czosnek,
- papryczki chilli,
- szczypiorek.

Przyznam jeszcze, że miejscowe papryczki chilli wypalają dosłownie gardło. Są niezwykle ostre. Ja dodałam dwie ale to chyba było zbyt ostre... Zabiły nam za to wszystkie bakterie!

fot.Pina "obrane krewetki"
fot.Pina "krewetkowe odpadki"
Wymieszałam podane wcześniej składniki z krewetkami, skropiłam oliwą z oliwek oraz białym sosem sojowym, który jest moim najlepszym kulinarnym odkryciem. Spokojnie można zastąpić nim sól, ma przyjemny aromat.
fot.Chudy "przyprawianie krewetek"
Ach... Zapomniałaby dodać, że krewetki marynowały się w przyprawach około 30 minut, tak by nabrały odpowiedniego smaku i aromatu!
fot.Chudy "marynowanie krewetek"
Zostało je tylko szybciutko podsmażyć, na dużym ogniu, tak by były lekko chrupiące i można wcinać! Mniam, mniam...!
fot.Chudy "smażenie krewetek"
fot.Chudy "smażenie krewetek"
Były tak pyszne, że w chwilę na talerzu nic nie zostało, dlatego dowodów na to, że je jedliśmy nie będzie. Po prostu nie zdążyłam! Muszę przyznać, że smak krewetek był rzeczywiście inny, lekko słodki, do tego były niesamowicie delikatne. Jednym słowem nie ma porównania do mrożonych!
fot.Pina "gotowe krewetki"
fot.Pina "pozostałość po krewetkach"
Smacznego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz