Strony

20 marca 2015

Jedzenie ludzi pierwotnych

Ostatnio zauważyłam, że modnym tematem jest tak zwana dieta paleo z dopiskiem zaufaj naszym przodkom i naturze. W wielkim skrócie dietę tę można określić jako to, czym odżywiali się nasi przodkowie i tym co oferowała im natura. Oczywiście w postaci jak najmniej przetworzonej. Podczas ostatnich zakupów zauważyłam, że Chińczycy stosują dietę swoich przodków kompletnie o tym nie wiedząc, tak przynajmniej podejrzewam. Posunęłabym się nawet do stwierdzenia, że oni są w tej diecie o krok radykalniejsi. Zaraz wszystkiego się dowiecie.
fot.Chudy "skarby natury"
Dzięki rzece przepływającej przez nasze miasto Fuzhou funkcjonuje w pobliżu elektrownia wodna. Poziom stanu wody w rzece jest zatem sztucznie regulowany. Są takie dni, w które koryto rzeki zamienia się w ogromną, błotnistą kałużę a wody w niej jest naprawdę niewiele. Co to oznacza dla pobliskich mieszkańców? Nic innego jak wyciągnięcie z szafy najdłuższych gumiaków jakie  tylko wyprodukowano, ochraniaczy na rękawy oraz wiadra i zabranie się do pracy. A ta praca na moje oko to nic innego, jak uskutecznianie diety paleo. Chyba mniej przetworzonego jedzonka od tego co znajdziemy w mulistym dnie rzeki nie znajdziecie. Niewielkie stworzonka skrywające się pewnie w muszelkach tylko czekają, aż jakiś spragniony "owoców morza" Chińczyk je pożre. 
fot.Chudy "skarby natury"

W takim postępowaniu można wyróżnić sporo głównych zasad wspomnianej wyżej diety, takich jak: spożywanie produktów sezonowych, mało przetworzonych, głownie są to ryby i owoce morza. Poza tym wiele trudu kosztuje ich zdobycie pożywienia, zupełnie tak jak w przypadku naszych przodków.





fot.Chudy "skarby natury"
fot.Chudy "skarby natury"
Myślę jednak, że nie wszyscy łowcy przysmaków z rzeki sugerują się tylko dbaniem o własną dietę, przemawia przez nich także chęć zarobku. Nieopodal brzegu rzeki spotkamy niewielkie stragany na kółkach, które w swojej ofercie nie mają nic innego jak przeróżne żyjątka zamknięte w muszelkach o zróżnicowanych kształtach. Jedne przypominają ślimaki a inne z kolei małże, czy ostrygi. Zdobywca tak chodliwego towaru na miejscu zajmuje się jego oporządzeniem oraz myciem. Wszystkie te produkty wystawione są elegancko na zardzewiałych wózkach a przechowywane w aluminiowych miskach i durszlakach, które noszą na sobie jeszcze ślady bagnistego połowu.  Nic tylko się zajadać!
fot.Chudy "koryto rzeki"

Jednak wiecie, co zadziwia mnie najbardziej? To, że człowiek jest wtedy tak blisko natury. Domyślić się można, że z tak niskiego poziomu wody w rzece korzysta nie tylko tak skomplikowana istota jak człowiek, ale także zwierzęta. Te dzielne kobiety muszą rywalizować z nieustannie nadlatującymi ptakami, dla których jest to nie lada okazja o napełnienia brzuszka jakimiś robaczkami. 



Zupełnie tak jak dawniej, mam na myśli naszych dawnych przodków, którzy również musieli walczyć o pożywienie. Tylko różnica polega na tym, że nasi przodkowie nie przeżywali zbyt wielu lat, w przeciwieństwie do Chińczyków. 
fot.Chudy "koryto rzeki"
fot.Chudy "koryto rzeki"
Dziwię się, naprawdę jestem zaskoczona jakim cudem Chińczycy spożywający takie dary natury i nie chorują. Przecież rzeki w Chinach są w stanie złym i jest to momentami delikatne określenie a niemal każdego dnia widzę mieszkańców, którzy w tych rzekach łowią również ryby. Taki posiłek musi, po prostu musi posiadać dużo toksycznych związków. Chyba, że tak naprawdę wędkowanie jest jedynie ich pasją i robią to ze zwykłej przyjemności. Widok rybaka, który wrzuca do wody dopiero co złowioną rybkę jest mi tutaj zupełnie obcy. A może jest po prostu tak, że dokuczają im żołądkowe dolegliwości tylko nikt nic o tym nie mówi? 

Pozostawiam te wszystkie pytania i wątpliwości bez odpowiedzi. Może wysnujecie swoją teorię na ten temat. Ja wiem tylko to, że nigdy i nikt nie namówi mnie do kupna takich przysmaków na chińskiej ulicy i przygotowania z nich obiadu.
fot.Chudy "koryto rzeki"
fot.Chudy "koryto rzeki"


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz