Strony

16 marca 2015

Nocne zakupy na ulicy studenckiej

Pewne opowieści i zdjęcia ukazywały się z ulicy studenckiej niejednokrotnie ale w ubiegły weekend odkryliśmy to miejsce na nowo. Okazało się, że w nocy ulica ta wygląda zupełnie inaczej niż za dnia, po prostu tętni życiem. Nie ma co się dziwić, ponieważ to w końcu ulica studencka a studenci, jak powszechnie wiadomo za dnia śpią a w nocy buszują... W Chinach najwidoczniej ta prawda również obowiązuje.
fot.Pina "ośmiornice z grilla"
Wiele straganów, wiele produktów a w dodatku bardzo, bardzo niskie ceny... Istny raj dla kobiety, która pragnie zaszaleć na zakupach i dopracować umiejętność negocjacji. Uwierzcie mi, że dnia i nocy zabraknie na szczegółowe przeszukanie takiego miejsca jak to. 

My przespacerowaliśmy się jedynie wzdłuż głównej ulicy ale przyznam się od razu, że do końca nie doszliśmy. Za dużo, stanowczo za dużo tego wszystkiego było.
fot.Chudy "studencki bazar"
Znaleźliśmy jednak wiele ciekawych rzeczy poczynając od rozmaitych przekąsek, poprzez ubrania, buty, kubki, artykuły do domu, zegarki, artykuły spożywcze a kończąc na farbach do włosów i kosmetykach. Moim najważniejszym spostrzeżeniem z tej wyprawy jest to, że rozpoczął się w Fuzhou sezon na pierożki won ton, które przyrządzane są od jakiegoś czasu dosłownie na każdym kroku. Uwielbiam te pierożki, dlatego też moje serce niezmiernie się raduje. Mogłabym je jeść bez końca!

Zapraszam na fotorelację z nocnych zakupowych szaleństw na ulicy studenckiej, czyli na ulicy, na której wbrew nazwy mieszają się różne pokolenia, smaki, zapachy oraz style!
fot.Chudy "elektronika"
fot.Pina "słodkości"
fot.Pina "słodkości"
fot.Pina "słodkości"























fot.Pina "dziecięca, chińska moda"
fot.Pina "kraina spodni"
fot.Pina "moda damska"
fot.Pina "moda damska"























fot.Pina "kraina butów"
Zapomniałam napisać o pewnym spikerze, który siedział na drabinie z mikrofonem i nawoływał ludzi do zakupu spodni. Najwidoczniej jego praca przynosiła efekty, ponieważ stoisko to było niesłychanie oblegane. Palca nie szło tam wsadzić. Może to być też sprawka ceny, spodnie za jakieś 20 PLN przyciągały chińskie tłumy.
fot.Pina "spiker"
fot.Pina "zakupy"














fot.Pina "wszystko za 9 yuanów"
fot.Pina "prawie L'Oreal"
fot.Pina "kubki"
fot.Pina "zegarki"
fot.Pina "dodatki do herbaty"
fot.Pina "dodatki do herbaty"
fot.Pina "dodatki do herbaty"
fot.Pina "sprzedawcy"
fot.Pina "warzywa"























fot.Pina "zupa po chińsku"
fot.Pina "ośmiornice z grilla"
fot.Pina "ośmiornice z grilla"
fot.Pina "grill po chińsku"
fot.Pina "grill po chińsku"
fot.Pina "mięsko"
fot.Pina "sprzedawcy"
fot.Pina "pierożki won ton"
fot.Pina "bliżej nieokreślone racuchy po chińsku"
Uwielbiam ten kraj między innymi za to, że za 15 PLN kupiłam dziewięć par skarpetek, woreczek żelków oraz fantastyczny kubek do kawy... Takie rzeczy tylko tutaj! Dzięki za obejrzenie zdjęć, widzimy się wkrótce!
fot.Pina "ulica studencka"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz