Zwiedzanie Bangkoku rozpoczęliśmy od ogromnego kompleksu królewskiego. Wielki Pałac położony jest w pobliżu rzeki Menam, w samym sercu Starego Miasta Królewskiego. Jest to jedno z najbardziej kolorowych miejsc jakie miałam przyjemność odwiedzić. Blask złota i barwnych wykończeń świątyń w świetle słońca, jest wręcz powalający. Niezwykły rozmach widać nawet w najdrobniejszych szczegółach. Myślę, że również wy będziecie pod wrażeniem tego miejsca. Zapraszam!
fot.Pina "Wielki Pałac w Bangkoku" |
Wielki Pałac zbudowany został w roku 1782 przez króla Ramę I, zajmuje obszar 218 tys. metrów kwadratowych i jest otoczony wysokim, białym murem. Kiedyś było to oficjalne miejsce zamieszkania królów, dziś jest po prostu jedną z wielu atrakcji turystycznych, choć nie w pełni udostępnioną dla turystów. Nazwałabym to nawet wersją bardzo okrojoną.
fot.Pina "Wielki Pałac w Bangkoku" |
Za wejście na teren Wielkiego Pałacu musieliśmy zapłacić po 500 bahtów od osoby. Przyznam szczerze, że 50 zł to całkiem sporo biorąc pod uwagę fakt, że klucz programu, czyli sam Wielki Pałac był w weekend zamknięty dla zwiedzających. Na bilecie była oczywiście notatka, że w ciągu kilku dni możemy odwiedzić budynek korzystając z tego samego biletu ale w poniedziałek też jest zamknięty... Później to my ruszamy na wyspę!
Poczułam się więc lekko oszukana i rozczarowana ale nie mieliśmy wyjścia jeśli chcieliśmy cokolwiek zobaczyć. Ruszyliśmy zatem za tłumem.
fot.Pina "postacie strzegące świątyń" |
Myślę też warto powiedzieć kilka słów o odpowiednim stroju, który musieliśmy posiadać wchodząc na teren świątynny. Żadnych dekoltów, odkrytych ramion, krótkich spodenek czy spódnic. Zakaz ten był bardzo rygorystycznie pilnowany i traktowany, a każdy nieodpowiednio ubrany turysta został kierowany do depozytu z ubraniami, gdzie mógł wdziać na siebie przepocone i śmierdzące po kimś nakrycia. Myślę, że warto zadbać o odpowiedni strój we własnym zakresie.
fot.Pina "kompleks świątynny" |
Przed wejściem do wnętrza każdej ze świątyń, zgodnie z tajskim zwyczajem musieliśmy ściągać buty i wszelkie nakrycia głowy.
Trzeba być niezwykle ostrożnym by swoim zachowaniem nie urazić głęboko wierzących obywateli Tajlandii.
Religia jest dla nich ważnym elementem życia, właściwie wiele rzeczy opiera się tutaj na religii. Szacunek musi być zatem okazywany w każdym możliwym miejscu.
Zupełnie inaczej niż w Chinach. Sporo świątyń odwiedziliśmy także w Chinach i w ani jednej nie spotkałam tak jasno określonych zasad dotyczących zachowania i szacunku. Mam wrażenie, że w chińskich, buddyjskich świątyniach nie panują właściwie żadne zasady.
fot.Pina "kompleks świątynny" |
fot.Pina "kompleks świątynny" |
fot.Pina "kompleks świątynny" |
fot.Pina "kompleks świątynny" |
Architektura Wielkiego Pałacu łączy w sobie dwa odmienne style, tajski i europejski. Jest to niezwykłe połączenie egzotyki z nutą klasyki, które powiem szczerze jest naprawdę imponujące. To jest chyba to, co odpowiada za tak oryginalną i niepowtarzalną atmosferę tego miejsca. Ciężko to nawet opisać słowami. Spójrzcie sami!
fot.Pina "Wielki Pałac" |
fot.Pina "Wielki Pałac" |
fot.Pina "Wielki Pałac" |
Ważnym miejscem na terenie kompleksu jest także Wat Phra Kaew i Świątynia Szmaragdowego Buddy, która uznawana jest w Tajlandii, za jedną z najważniejszych świątyń buddyjskich. Szmaragdowy Budda to wizerunek Buddy w pozycji medytacji w stylu szkoły Lanna i pochodzi z XV wieku naszej ery. W odróżnieniu od innych buddyjskich świątyń, ta nie jest zamieszkiwana przez mnichów, ponieważ jest to pewien symbol i miejsce duchowego wyciszenia.
fot.Pina "Świątynia Szmaragdowego Buddy" |
Z figurką Szmaragdowego Buddy wiążą się pewne opowieści, które mówią o tym, że jak posążek trafił na tereny Tajlandii był szczelnie pokryty zaprawą. Wzięto ją zatem za jedną z wielu, zwyczajnych figurek Buddy. Pewnego dnia kawałek zaprawy ukruszył się ukazując piękny, zielony kamień. Ze względu na kolor kamienia początkowo wzięto go za szmaragd, stąd nazwa. W rzeczywistości figura wykonana jest z jadeitu. W ten sposób narodziła się legenda o Szmaragdowym Buddzie.
Posąg ten posiada również swój ciekawy i niepowtarzalny rytuał. W zależności od tego jaka panuje w Tajlandii pora roku, zmieniane są szaty figury. Tak w porze gorącej jest to przetkana diamentami złota szata, w porze chłodnej - jednolita, złota szata, a w porze deszczowej - złocona szata mnicha.
fot.Pina "Świątynia Szmaragdowego Buddy" |
To by było na tyle z opowieści o zwiedzaniu Wielkiego Pałacu. Jedyne co mogę dodać to słowa zachęty dla tych, którzy wybierają się do Tajlandii. Naprawdę warto!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz