Translate

29 listopada 2014

Trudne rozmowy Polaków z Chińczykami

Po przełamaniu pierwszych lodów, po pierwszej wypitej wódeczce oraz po wspólnie spęczonym wieczorze przyszedł czas na trudne rozmowy. O czym możemy tak rozmawiać z Chińczykami? 
O życiu Moi Drodzy, o życiu.
fot.Chudy "myśląca Pina"
Okazało się, że dzięki nam wielu Chińczyków poznało taki kraj jak Polska! Choć dalej często nas mylą z Holandią, dla nich brzmi to pewnie tak samo, to nic nie stoi na przeszkodzie by czegoś się o nas dowiedzieć.

Poland? Holand?
Poland!
Aaaaaa.... (zdezorientowana mina, która zdradza geograficzną niewiedzę naszych rozmówców).

Rozmowy te przypominają zaspokajanie dziecięcej ciekawości. Znacie pewnie ten etap jak dziecko troszkę dorasta, zauważa pewne rzeczy i nieustannie pyta: "Dlaczego"?  
Zaczynamy zatem serię pod tytułem: "Trudne pytania Chińczyków do Polaków"!

Zima, zima, zima...

Zima zdecydowanie jest dla nich tym, czym dla nas kokosowe palmy. Bardzo ciekawi są zatem jak wygląda sam śnieg oraz jak wygląda życie podczas srogiej zimy. Zaskoczyli mnie jednak pytaniem bardzo, życiowym w tym temacie, czyli co my jemy zimą skoro nie można uprawiać roślin?

Hmm... Pytanie dość logiczne, bo w tej części Chin zima nie istnieje, czasem tylko na kilka dni spada lekko temperatura powietrza. Uprawiać żywność można zatem dokładnie przez cały rok. W zasadzie Chińczycy jedzą to, co sobie wyhodują oraz głownie to, co jest uprawiane w regionie przez nich zamieszkiwanym. Jak my przeżywamy tę straszną zimę? Chodzimy do sklepu, prawda? Najlepszą odpowiedzią na to niezbyt proste pytanie, były opowieści o zapasach zimowych, przetworach zamykanych w słoikach oraz upolowanym i mrożonym na zimę mięsie. Zrobiły na nich wrażenie.
fot.Pina "kwiaty"
Dlaczego mleko w Polsce jest takie tanie?

Pozostawiliśmy naszych przyjaciół bez odpowiedzi na to pytanie, bo przecież cóż im tu powiedzieć? Nie mam pojęcia właściwie dlaczego mleko osiąga tutaj tak wysokie ceny, 40RMB, czyli 20PLN. Przyznacie, że trochę za dużo jak na mleko. Za to Chińczycy mają swoje, tanie mleko sojowe i powinni być z niego zadowoleni. 

Czerwone światło - stop! Przestępca?

Niejednokrotnie wspominałam o tendencji przechodzenia na czerwonym świetle. Jak już nauczyliśmy wpychać się wszędzie na czerwonym, Chińczyk zapytał, czy się nie boimy. No nie, przecież wy tak robicie prawda? W odpowiedzi usłyszeliśmy, że czyn ten nie jest zabroniony ale robisz tak, na własną odpowiedzialności i nic Ci za to nie grozi. Kiedy dowiedział się, że w Polsce dostaje się mandaty za przejście na czerwonym świetle, bardzo się zdziwił:
"Jak to? U nas w Chinach mandaty dostają tylko przestępcy, a my nie jesteśmy przestępcami, tylko normalnymi ludźmi!" - roześmiał się głośno. 

Chyba nic nie muszę dodawać!
fot.Pina "czerwone"

Dlaczego jecie piętki od pizzy, przecież to tylko chleb?

Kiedyś wybraliśmy się z Chińczykiem na pizze, chińską oczywiście. Za pytanie dlatego jemy piętki od pizzy i za stwierdzenie, że to tylko chleb, byłam w stanie go udusić. Nigdy nie sądziłam, że to powiem ale tęsknie za chlebem. Tutaj jest tylko coś, co ma przypominać chleb z Europy ale tak naprawdę nim nie jest. Miękkie, słodkie, bleee....! Piętka z pizzy, która nie była pizzą stanowiła dla mnie namiastkę chleba. A Chińczyk tego nie je, bo to nic ciekawego. Pewnie dlatego, że wcześniej przed nim nie uciekało.


Lans, lans i jeszcze raz lans!

Mówią, że to w Chinach jest wszystko tanie! Guzik prawda! Chińczycy pokochali nasze allegro, a co najlepsze nasze ceny. Oryginalne ubrania są naprawdę tańsze u nas, niż tutaj. Zasypują nas tylko pytaniami czy przywieziemy im z Polski coś, czego nikt w Chinach nie ma. Kompletnie nie przywiązują uwagi do tego co to będzie, najważniejsze by w Chinach było czymś unikatowym. Młodzi ludzie bardzo przywiązują do tego uwagę, ponieważ posiadając choć jedną taką rzecz, na ulicy stają się "kimś".

Jeżeli jesteśmy już przy zakupowych sprawach, muszę wspomnieć, że oprócz tanich, polskich ciuchów Chińczycy pokochali także czekoladę. O tak, prawdziwa czekolada pobiła nie tylko ich podniebienia ale także serca. Mieliśmy kilka tabliczek czekolady, którą przywiózł nasz kolega z Niemiec, kiedy położyłam na stół... Dosłownie nie zdążyłam wziąć nawet malutkiej kosteczki dla siebie. Rozpłynęła się w kilka sekund.
fot.Pina "Fuzhou"


Sami widzicie, że rozmowy z Nimi są dość zabawne, czasem proste. Zawsze jednak myślę o tym, jak duża odległość nas dzieli i nie mam na myśli jedynie wyliczonych kilometrów!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne w tym miesiącu