Nowy rok to dla nas przede wszystkim fajerwerki, szampan, obfita kolacja oraz spotkania z najbliższymi ale Święto Wiosny ma również inny, ważniejszy wymiar. Mam na myśli przeżycia duchowe jakie towarzyszą w tym czasie wyznawcom buddyzmu.
|
fot.Pina "kadzidła" |
Pierwszy dzień nowego roku, roku Kozy to czas, w którym Chińczycy udają się do świątyni. Tego dnia kolejki do wszystkich świątyń były niezwykle długie. Wielu ludzi oczekiwało na moment, w którym będą mogli zapalić kadzidła za pomyślność w nowym roku. Zgodnie ze starą, chińską tradycją każdy, kto odwiedzi w pierwszy dzień astrologicznej wiosny świątynie i zapali w niej wonne kadzidełko, zostanie otoczony pomyślnością na cały rok, oczywiście przez Buddę.
|
fot.Pina "kadzidła" |
|
fot.Pina "kadzidła" |
Również w świątyniach natknęłam się tego dnia na resztki spalanych przedmiotów na cześć zmarłych. W Chinach znajdują się specjalne sklepy z "papierowym wyposażeniem". W takim sklepie możemy kupić przykładowo papierowego iPhona, mikrofalówkę, kapcie i wiele innych rzeczy. Bliscy zmarłych, którzy pozostali na ziemi kupują takie przedmioty z papieru jakie chcieliby mieć zmarli w niebiosach. Następnie te przedmioty spala się w ważnym dla nas miejscu przy pomocy czerwonych świec. Jak wspomniałam, tego dnia w świątyniach dużo było wosku na chodnikowych płytach. Zmarli otrzymali wiele darów.
|
fot.Pina "pozostałości spalanych przedmiotów" |
Dlaczego to akurat kadzidła, świece i kwiaty składane są Buddzie w ofierze? Ma to oczywiście wymiar symboliczny. Jednak na ołtarzach przez posągami postaci Buddy i nie tylko, spotkaliśmy tego dnia nie tylko świece, kwiaty i kadzidła. Tego dnia na stołach znajdowało się również dużo jedzenia: mięsa, owoców, warzyw, owoców morza, wina.... Każdy ten produkt ma inne znaczenie a co za tym idzie, każdy ten produkt może wnieść coś innego do naszego życia. Tak by zbliżać się do wizerunku Buddy.
|
fot.Pina "dary" |
|
fot.Pina "dary" |
|
fot.Pina "dary" |
|
fot.Pina "dary" |
Momentami można było usłyszeć śpiew przypominający mantrę. Brzmiało to dość zdumiewająco oraz hipnotyzująco. Zapach płonących świec, kadzideł, śpiew oraz wypowiadane szeptem słowa działały bardzo wyciszająco i wprowadzały wręcz magiczny nastrój. Nie ulega wątpliwości, że w takiej oprawie jest to niezwykłe przeżycie duchowe dla wyznawców buddyzmu. Nikt oczywiście nie gniewał się na nas z tego powodu, że gdzie w oddali się kręciliśmy po placu i robiliśmy zdjęcia. Przechodni obdarowywali nas jedynie przelotnym uśmiechem. Tego dnia żaden Chińczyk nie denerwował się faktem, że musiał stać w kolejce w dotrzeć do celu. Atmosfera była bardzo spokojna jak tak niecierpliwych ludzi, jakimi są właśnie Chińczycy.
|
fot.Pina "ołtarz" |
|
fot.Pina "stwory strzegące świątyni" |
|
fot.Pina "świątynia" |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz