Po wyczerpującym dniu, pełnym wrażeń, po niezbyt smacznym lunchu (swoją drogą pierwszy raz w Chinach nie smakował mi ryż a to oznacza, że ktoś musiał bardzo się postarać żeby go zepsuć) odpoczynek i nocleg zaplanowano nam wysoko w górach. Trafiliśmy zatem do niewielkiej, górskiej wioseczki gdzie miałam wrażenie, że czas się dosłownie zatrzymał... Życie tutaj wyglądało zupełnie inaczej. Wokół tylko cisza, spokój, szum wody i liści drzew.
|
fot.Pina "górska plantacja herbaty" |
Wioska składała się głównie z niewielkich pensjonatów, w których prowadzenie zaangażowane były całe rodziny. To chyba jedna z niewielu możliwości tych ludzi na zarobek. W rodzinnej atmosferze przygotowywano wspólne posiłki oraz sprzątano pokoje. Oczywiście jako, że zajmowali się tym ludzie z wioski czystość pokoi nie była powalająca w przeciwieństwie do ich cen. Jak już znajdziesz się w górach to nie masz wyjścia! My mieliśmy spędzić tam jedynie jedną noc a ja marzyłam tylko o ciepłym prysznicu. Moje marzenie trochę pokomplikował zatkany brodzik ale jakoś sobie poradziliśmy - szczoteczką do zębów!
|
fot.Pina "górska plantacja herbaty" |
Niedaleko pensjonatów, które jednocześnie były domami właścicieli znajdowały się herbaciane pola. Niewielkie ale górskie plantacje liści herbaty. Właśnie odkryliśmy chińskie królestwo - pomyślałam i zerwałam jeden listek tak by nikt się nie spostrzegł i wiecie co? Miały zapach świeżo koszonej trawy, w niczym ale to w niczym nie przypominały aromatycznej herbaty.
|
fot.Pina "górska plantacja herbaty" |
|
fot.Pina "górska plantacja herbaty" |
Nie będę jednak ukrywać, że wizyta w miejscu takim jak prawdziwa, chińska plantacja herbaty była na mojej, małej liście rzeczy, które chciałabym zrobić w Chinach. Nie sądziłam jednak, że tej wizycie będą towarzyszyć tak przepiękne, górskie widoki i zachód słońca.
Akurat ta herbata prawdopodobnie jest hodowana dla chińskiego rządu i jest to jeden z najdroższych gatunków zielonej herbaty, tak przynajmniej twierdzili nasi znajomi.
|
fot.Pina "górska plantacja herbaty" |
Jak już wspomniałam, miałam nieodparte wrażenie, że w tym miejscu czas się zatrzymał. Ludzie wykończeni fizyczną pracą przechadzali się o zachodzie słońca a gdzieś w oddali znów było słychać te przezabawne odgłosy małpek. Szkoda, że żadna do nas nie zawitała ale usłyszeliśmy dobrą wiadomość. Jutro podczas pokonywania górskich szlaków możemy spotkać wiele małp. Ostrzeżono nas także przez tym, że małpki lubią płatać figle turystom i zabierać cenne przedmioty takie jak aparaty fotograficzne czy torby. Czyżby zostały do tego celu odpowiednio wytresowane? Hehh... Może na końcu szlaku biedny turysta pozbawiony aparatu fotograficznego może odkupić zgubę z depozytu... :)
Żadnego jedzenia a torby lepiej trzymać blisko przy siebie - proste instrukcje na jutrzejszy dzień.
Już nie mogłam się doczekać!
|
fot.Pina "zachód słońca w górach" |
Tego wieczoru czekała na nas jeszcze jedna atrakcja: chińskie przedstawienia. Jeszcze wtedy nie wiedzieliśmy, że Jarosław zostanie gwiazdą chińskiej publiczności. Nie możecie tego przegapić! Zapraszam na następny odcinek podróży po okolicach Chengdu, już wkrótce.
|
fot.Pina "zachód słońca w górach" |
|
fot.Pina "górska wioska" |
|
fot.Pina "górska wioska" |
|
fot.Pina "górska wioska" |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz