Leniwy, niedzielny poranek... Pierwsze co przychodzi mi do trwającej jeszcze w sennych marzeniach głowy, to wczorajsze zakupy. Każdą sobotę poświęcamy na wizytę w europejskim supermarkecie, gdyż tylko tam znajdziemy importowane towary o smaku innym niż chiński. To w cale nie jest żart. Tutaj wszystko wokół ma chiński smak i zapach.
Właśnie w tym momencie, na pobudzenie mojego umysłu idealna byłaby mocna, czarna kawa, bez dodatku cukru. Swoją drogą, Magdaleno, bardzo brakuje mi tych Naszych wielu porannych, przegadanych kaw! Niestety jest to tylko marzenie, gdyż tutaj kawa nie ma smaku kawy, słonecznik nie jest słonecznikiem a piwo jest 3%. Oto szara, chińska rzeczywistość.
fot.Chudy "chińska kawa" |
Nie no, mają oczywiście jakąś tam kawę ale jak na chiński, dziwaczny naród przystało, wszystko musi być odmienne. Czyli jak wszyscy na świecie mają kawę koloru czarnego, to Oni mają białą, a żeby było jeszcze zabawniej, ona wcale nie jest biała. Nieźle to wszystko jest pokręcone! Ach zapomniałam, że do tego wszystkiego kawa jest w torebkach. Wykonaliśmy pewnego razu taki mały eksperyment i daliśmy do degustacji Jarka chińskim kolegom z pracy kawę sypaną Jacobs, przywiezioną z Polski. Biedni chłopcy mało nie wyskoczyli z butów! Trzęsły im się ręce i pytali co się z nimi dzieje.
Jako nałogowy dłubacz słoneczniku już na drugi dzień po przyjeździe do Chin, stawałam na głowie żeby go odnaleźć. Więc, gdy na jednej z ulic ujrzałam staruszkę handlującą przyprawami i owocami, bardzo się ucieszyłam bo wiedziałam, że będzie miała słonecznik.
fot.Pina "chiński słonecznik" |
Przecież słonecznik, to słonecznik!
W najgorszym wypadku może być niesolony, co byłabym w stanie znieść. Ale nie!
Tutaj zgodnie z tradycją wszystko musi być inne, na przekór, odwrotnie niż wszyscy i oczywiście Chińczycy muszą mieć także inny słonecznik.
Jaki?
Chiński, słodko-kwaśny, zalatujący chińskimi przyprawami. Okropieństwo.....!
Coś mam takie przeczucie, że szybko oduczę się tego nawyku. Ta jedna paczka, którą nabyłam z pewnością mi na długo wystarczy, więc Wam przywiozę do degustacji.
Ale może dość tego marudzenia, o tym czego nie ma i nie będzie, skupię się może na tym co jest a w dodatku smakuje bardzo dobrze.
Na pierwsze miejsce, bez dwóch zdań, zasługuje zielona herbata. Otóż tutaj w Chinach pije się ją na potęgę. Każdy Chińczyk przez cały dzień ma ze sobą plastikową lub szklaną butelkę, w której przechowuje zieloną herbatę.
fot.Pina "zielona herbata" |
Piją ją nie tylko na ciepło ale też na zimno, a nawet dodają liści zielonej herbaty lub ziół do zimnej, nieprzegotowanej wody. Woda wtedy nabiera lekko innego smaku ale nie jest to nic rewelacyjnego.
Często w restauracjach, przed podaniem posiłku serwują właśnie taki napój. Szczerze odradzam jego próbowanie w takich miejscach, bo nigdy nie znamy źródła pochodzenia tej właśnie wody.
Jak powszechnie wiadomo, Chiny są krajem, którego wzrost gospodarczy postępuje niezwykle szybko ale co za tym idzie, borykają się z problemami dotyczącymi jakości wody.
Również sami Chińczycy mają nieco odmienne zdanie dotyczące higieny niż my, Europejczycy. Właśnie dlatego ostrożności nigdy nie za wiele.
Zielona herbata ma swoje dwa oblicza:
pewien Chińczyk zdradził Nam, że jeśli zaparzymy ją i wypijemy na ciepło, to ma ona działanie pobudzające. Jeśli natomiast chcemy dobrze spać, to raz zaparzoną już herbatę zalewa się kolejny raz i wypija się taki napar przed snem, ma wtedy działanie odprężające i uspokajające.
A oto produkty, które znajdziemy chyba wszędzie. Wychodzę z założenia, że jeśli coś jest w Chinach, to jest we wszystkich możliwych zakątkach świata. Mimo chińskich "krzaczków" na opakowaniu wcale nie jest to podróbka. Podróbki wykonane są tutaj wręcz mistrzowsko ale nie tym razem.
fot.Pina "Coca Cola & Sprite" |
fot.Pina "Coca Cola" |
Produkowana jest normalnie jak dla wszystkich innych krajów. Co ciekawe, Coca Cola produkuje do Chin także butelkowaną wodę.
fot.Pina "Sprite" |
fot.Pina "Sprite" |
Całkiem przez przypadek udało się też znaleźć troszkę innego Srite takiego, którego w Polsce nigdy nie spotkałam - Icy Mint. Jest on bardzo smaczny, ma lekko miętowy smak, który mocno orzeźwia szczególnie w gorące dni.
Na koniec zostało Nam kilka słów o chińskich piwach. Pierwszą rzeczą jest to, że są bardzo słabe, gdyż zazwyczaj mają około 3%. Piwa butelkowane sprzedawane są w pojemnościach 0,7l, jeśli chodzi o te sprzedawane w puszkach, jest zupełnie tak jak w Polsce. Może z wyjątkiem tego, że praktycznie każde piwko można kupić w małej puszce o pojemności 0,33l.
fot.Pina "Tsingtao" |
fot.Pina "piwny regał" |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz