Powyższe zdanie jest mottem, którego trzyma się każdy kierowca poruszający się po chińskich ulicach. Pierwszy raz miałam okazję tego doświadczyć podczas podróży na lotnisko Hongqiao w Szanghaju.
fot. Chudy |
W Europie sygnalizacja świetlna jest niezbędnym wyposażeniem dróg, w Chinach stanowi jedynie element ozdobny. Nieważne jakie jest światło zielone, żółte czy czerwone oni i tak jadą.
Dokładnie tych samych zasad trzymają się piesi. Wejście na jezdnię powoduje (przynajmniej u mnie) natychmiastowy wyrzut dawki adrenaliny do krwi. Nadjeżdżające z każdej strony samochody, skutery, rowery bombardują sygnałami dźwiękowymi, dając wyraźnie do zrozumienia, że nie mają najmniejszego zamiaru się zatrzymać. Zdumiewające jest to, że klaksonów oraz świateł używają jako znaków ostrzegawczych "uwaga zbliżam się i nie zwalniam - uciekać"!
fot.Chudy |
fot.Chudy |
https://www.youtube.com/watch?v=Ui_529vJMP8
Dość interesująco wygląda tu także manewr wyprzedzania. Hmm.. Krótko mówiąc nie liczy się jak to zrobisz tylko to, że osiągniesz cel. Dlatego wyprzedzanie odbywa się czasem z lewej strony, czasem z prawej, pod prąd lub chodnikiem. Bez żadnych oporów.
fot.Chudy |
Popularnym środkiem transportu są w Chinach skutery, zarówno spalinowe jak elektryczne.
fot.Chudy |
Na te drugie mamy zwyczaj mawiać "skutery widmo" lub "ghost rider". Dlaczego? Już wyjaśniam... Gdy zapada zmrok ulice oświetlają jedynie kolorowe lampki, będące ozdobą budynków. Spacerując chodnikiem i podziwiając widoki możesz przypadkiem wpaść pod skuter, który pojawia się dosłownie znikąd. Szaleńcy mknący na elektrycznych skuterkach, które nie wytwarzają żadnych dźwięków a do tego nie posiadają świateł są w stanie skutecznie Cię przestraszyć. O ile nie przejechać.
Zabawne jest również to, że na takim małym skuterku mieści się cała czteroosobowa rodzinka. Jak na razie liczniejszej gromadki na skuterze nie udało nam się zauważyć :) .
Podczas moich pierwszych dni zdecydowanie wolałam nadrabiać wiele kilometrów i przechodzić przez drogę za pomocą podziemnych przejść metra, niż pakować się w sam środek tego komunikacyjnego piekła. Przejście przez drogę wymaga wiele odwagi, która mam nadzieję przyjdzie z czasem gdyż... nie wszędzie jest metro.
Mimo tego muszę przyznać, że Chińczycy posiadają chyba oczy dookoła głowy, bo paradoksalnie dla nich drogi te są bardzo bezpieczne. Stłuczki i wypadki zdarzają się tu naprawdę rzadko. Również z powodów bezpieczeństwa europejczyków nasze prawo jazdy jest tutaj nieważne.
fot.Chudy |
fot.Chudy |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz