Dziś chciałabym pokazać jak wygląda jeden z wielu, zwyczajnych dni na chińskiej ulicy. Przechodząc codziennie niedaleko tych samych miejsc szybko zauważyliśmy, że dzieją się tu te same rzeczy, spotkamy tych samych ludzi, którzy wykonują każdego dnia te same czynności, z uśmiechem na ustach. Niektórzy z nich wykrzykują w naszą stronę wciąż nieśmiałe: "halloouu".
fot.Chudy "Pina" |
Przywiązujmy się powoli do okolicy i mamy już swój ulubiony warzywniak, sklep z owocami morza, spożywczak, budowlany i wiele innych malutkich, tematycznych sklepów, w których robimy codzienne i niecodzienne zaopatrzenie. Postanowiliśmy zatem pójść w głąb tych klimatycznych uliczek i przekonać się co skrywają.
fot.Chudy "kamienie" |
Już po wyjściu z klatki schodowej spotkało nas dość niemiłe zaskoczenie. Otóż, miejsce wokół bloków jest ładnie zagospodarowane, wiele zieleni, ławek, altanek. Można wyjść z domu, wziąć ze sobą kubek dobrej kawy i ciekawą książkę...
Zawsze przechodziliśmy obok takich wielkich kamieni. Tego dnia boleśnie przekonałam się, że to nie kamienie, a atrapy! Atrapy kamieni, puste w środku... Niewiarygodne...
fot.Chudy "kamienie" |
Ale idźmy dalej, może będzie trochę przyjemniej!
fot.Chudy "rybki" |
Pod powierzchnią wody wygrzewały się rybki, korzystały podobnie jak my z jednego, pięknego słonecznego dnia i łapały trochę promieni.
Pogoda tego dnia zdecydowanie nas rozpieszczała, przyjemne 22 stopnie Celsjusza i podmuch lekko chłodnego wiatru.
Jak wspominałam, życie tutaj toczy się swoim rytmem. Serwis dla skuterów (najważniejszego i najpopularniejszego środka transportu chińskiego) czynny, pracy nie brakuje, w kolejce po drugie życie czeka jeszcze kilkanaście tych maszynek. Brzmi to dość zabawnie "skuterowy serwis", ale Chiny z pewnością nie mogłyby się obejść bez takiego warsztatu.
fot.Chudy "skuterowy serwis" |
Tuż obok prężnie działa mało luksusowa, ale za to przeznaczona dla luksusowych samochodów, myjnia. Tak wygląda praktycznie każda myjnia samochodowa w Chinach, a usługi związane z myciem, sprzątaniem i polerowaniem auta wykonywane są na chodniku. Jakoś niespecjalnie to komuś przeszkadza. Czasem możesz oberwać strumieniem wody ale... przecież to Chiny.
fot.Chudy "myjnia samochodowa" |
Tą samą ulica maszerują panowie konserwatorzy i złote rączki. Jeden z nich nieustannie mówił coś do nas po chińsku, w nadziei, że w końcu coś rozumiemy. Chyba się rozczarował... Muszę powiedzieć, że tacy panowie często przez cały dzień nie rozstają się ze swoim kaskiem. Nawet gdy mają przerwę na posiłek, czy sen. Jedzą, śpią, chodzą - to wszystko w kasku. Może to jakieś zboczenie zawodowe, nie wiem...
fot.Chudy "konserwatorzy" |
Tego dnia, jak każdego z resztą i dokładnie w tym samym miejscu, była pewna pani, która ręcznie robiła smocze buciki dla dzieci. Szybko i sprawnie wyszywała przeróżne wzory i składała to w niewielkie butki. Dziś nie było ceny, ale wydaje mi się, że ostatnim razem sprzedawała je za 10 RMB, czyli jakieś 5 PLN.
fot.Chudy "buty" |
Nie zabrakło oczywiście ulicznych sklepów z warzywami, owocami, suszonymi wyrobami. Mnie jednak zaintrygowało jedno pomieszczenie, które na pierwszy rzut oka wyglądało dość przerażająco. Stara, drewniana, brudna budka, wiszące żarówki a w środku...? Mięso, dużo mięsa, ryb, owoców morza. Był to targ, jakich tu wiele. Opisywałam jeden z nich, gdy chodziliśmy jeszcze na "Brooklyn". Ten jednak wyglądał dość dziwnie i mało sympatycznie. Choć miejsca takie zazwyczaj nie powalają swoją czystością, tym razem jakoś nie miałam ochoty wchodzić do środka.
fot.Chudy "mięsny sklep" |
fot.Chudy "mięsny sklep" |
Wystarczyły mi widoki zapewnione na zewnątrz targu. Może to przez ten nieprzyjemny zapach, który unosił się dookoła.
Przeraża mnie myśl, że ludzie kupują takie mięso i je spożywają...
fot.Chudy "mięsny sklep" |
Dalej niestety wcale nie było przyjemniej. Zadziwiające jest w tym kraju to, że obok wielkich, nowoczesnych budynków, które bez wątpienia robią ogromne wrażenie, stoją domy popadające w ruinę, brudne, wyglądające na opuszczone. Dokładnie tak, jak te wszystkie mroczne domy z horrorów. Tylko w tych chińskich często mieszkają i żyją normalni ludzie.
fot.Chudy "domy" |
W każdym mieście, na każdym kroku zauważymy ogromny postęp techniczny, wiele innowacji ale gdy zajrzymy trochę głębiej zobaczymy także ogromny problem z zanieczyszczeniem środowiska. Wcale nie chodzi mi tutaj o te brudne ulice i o to, że Chińczycy wyrzucają śmieci na chodnik, bo akurat to, ktoś posprząta. Chodzi o inne zanieczyszczenia, czasem niewidoczne na pierwszy rzut oka.
fot.Chudy "domy" |
Oczywiście Jarek, który swój ciekawski nos musi wszędzie wetknąć, nalegał abyśmy weszli na pewną górkę, położoną tuż za jednym z supermarketów. Po jego namowach, w końcu uległam. Na górze znaleźliśmy to, o czym wspominałam przed chwilą... czyli krótko mówiąc, górę śmieci.
fot.Chudy "śmietnisko" |
fot.Chudy "śmietnisko" |
Nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, ile jest podobnych miejsc wokół nas. Sądzę, że nie jest to tylko chiński problem. Zbyt duża ilość śmieci, opakowań oraz zbędnych produktów to obecnie problem globalny.
Czasem jednak nie trzeba specjalnie szukać, by dostrzec to, jak poważne są te zanieczyszczenia środowiska...
Zielono-niebieska, mętna woda w rzekach, aż dziwię się, że jakieś ryby przeżywają w takich warunkach. Czasem okropny zapach, wręcz smród wydobywający się z okolic rzeki, zupełnie tak jakby płynęły tu ścieki. Ale to nie wszystko. Dryfujące z nurtem rzeki śmieci, to także codzienność.
fot.Chudy "rzeka" |
fot.Chudy "rzeka" |
Niestety nie zawsze jest tak kolorowo, jak wygląda to z zewnątrz...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz