Translate

16 lipca 2015

Tajski masaż, buddyjska szkoła i mnisi

Wat Pho, największa i najstarsza świątynia Bangkoku. Jest to miejsce, w którym ukojenia dozna zarówno nasza dusza, jak i ciało. Świątynię odwiedziliśmy po wielkim rozczarowaniu jakim był widok "Świątyni Jutrzenki" w trakcie gruntownego remontu. Moje plany magicznych zdjęć o zachodzie słońca odeszły w niepamięć. A jest to podobno jeden z najpiękniejszych widoków, jakie można spotkać w Bangkoku. 
fot.Pina "posąg Odpoczywającego Buddy"
fot.Pina "posąg Odpoczywającego Buddy"
Ogromny posąg leżącego Buddy to bez wątpienia znak rozpoznawczy świątyni Wat Pho. Pozłacana figura mierzy 15 metrów wysokości i 46 metrów długości. Stojąc obok niej miałam wrażenie, że jestem tak niewielka w tym jakże wielkim świecie.

W świątyni rozbrzmiewał dźwięk rozrzucanych monet. Delikatny brzęk drobnych pieniążków wrzucanych do metalowych miseczek bardzo mnie zaintrygował. Skąd dochodził? 

Tuż za posągiem znajdował się szereg niewielkich mis, do których każdy z odwiedzających wrzucał kolejno drobne monety. Jest to jednej z wielu zwyczajów buddyjskich, których zadaniem jest przyniesienie nam szczęścia. 









fot.Pina "wrzucanie monet do metalowych miseczek"
Na terenie kompleksu świątynnego znajduje się ponad tysiąc posągów przedstawiających wizerunek Buddy. Większość z nich pochodzi jeszcze z ruin poprzednich stolic Tajlandii. Wat Pho zbudowano już na 200 lat przed tym, jak Bangkok zasłynął jako stolica Tajlandii. Niegdyś było to centrum nauczania tradycyjnej, tajskiej medycyny. Chcąc kontynuować tradycję tego miejsca powołano na terenie świątyni właśnie szkołę tajskiej medycyny oraz tajskiego, tardycyjnego masażu. 

Mimo dość późnych godzin popołudniowych udało nam się zobaczyć jak tajskie dzieci uczestniczą w lekcjach. Otwarte klasy, świeże powietrze, promienie słońca zaglądające do środka, tablica i mnich jako nauczyciel. Niesamowity widok. Mimo tak magicznego miejsca do nauki, które skłaniało do wyciszenia, w okolicy klas można było usłyszeć niezły gwar. Zupełnie tak jak na zwykłych, szkolnych korytarzach. Dzieci były uśmiechnięte i bardzo otwarte. Śmiało rzucały w naszą stronę wypowiadane po angielsku zdania. Mimo tego, że szkoła wyglądała na całkiem tradycyjną, to miałam wrażenie, że podejście do nauczania jest dość nowoczesne. Świadczyło o tym między innymi słowo "sex" zapisane na jednej z tablic i przetłumaczone na język tajski. 
fot.Chudy "tajska szkoła"
fot.Chudy "tajska szkoła"
fot.Chudy "tajska szkoła"
Liczne ogrody, zieleń i kolorowo zdobione budynki świątynne sprawiały, że nasze lekko już zmęczone upałem umysły i ciała były w stanie nieco odetchnąć. Mimo tego, że budynków świątynnych było tak wiele i każdy z nich zdobiony jest w podobny sposób, nie mogłam wyjść z podziwu z jaką starannością i dbałością o szczegóły zostały wykonane. Po prostu coś niesamowitego. Każda z nich ma ponad to swoją unikalną historię i przeznaczenie. Nic co się tutaj znajduje, nie jest przypadkowe. 
fot.Pina "kompleks świątynny Wat Pho"
fot.Pina "kompleks świątynny Wat Pho"

fot.Pina "kompleks świątynny Wat Pho"
W jednej z pagód stojących na dziedzińcu ukryty jest pozłacany posąg Buddy w pozycji stojącej, który mierzy sobie całe 16 metrów. Podczas wojny w dawnej stolicy Tajlandii, w mieście Ayutthaya posąg ten o mały włos nie został zniszczony przez birmańską armię.  Teraz skryty jest gdzieś we wnętrzu budowli nazywanej - Chedi.
fot.Pina "kompleks świątynny Wat Pho"
fot.Pina "kompleks świątynny Wat Pho"
fot.Pina "kompleks świątynny Wat Pho"
Na koniec naszej wycieczki po terenie Wat Pho udzieliliśmy krótkiego wywiadu uczniom jednej ze szkół. Zaczepiają oni zagranicznych turystów zadając im proste pytania, które jak twierdzą mają im pomóc w doskonaleniu języka angielskiego. W zasadzie to na każdym kroku zaczepiały nas jakieś dzieci, chcąc zmierzyć swój poziom języka angielskiego. Widać, że język ten jest dla nich pewną przyszłością we własnym kraju. Tym miłym akcentem zakończyliśmy jeden z kilku dni zwiedzania Bangkoku. Upał dał nam się porządnie we znaki. Trzeba się trochę zregenerować przed kolejnymi wyprawami. Tego wieczora jeszcze ruszamy na wyspę a przed nami bardzo, bardzo długa i nudna droga. Kolejny wpis będzie już zatem z wyspy Koh Phangan. 
fot.Taj "grupa wywiadu"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne w tym miesiącu