Generalnie jest tak, że na terenie siłowni obowiązuje zakaz robienia zdjęć ale nam Europejczykom przecież nikt nie zwróci uwagi, bo jak... Język angielski zna jedynie dwóch instruktorów, którzy darzą nas sympatią, więc nie było problemu. Poza tym, Chińczycy wchodząc na siłownię nie zostawiają telefonów i tabletów w szatni. Zawsze mają je przy sobie, skąd zatem wiadomo że nie robią zdjęć? Robią je nieustannie i pewnie wrzucają od razu na WeChat.
fot.Chudy "kettlebell" |
Chiński luz o którym niejednokrotnie wspominałam, przejawia się również na siłowni. Mam na myśli oczywiście gości, wpadających na siłkę w japonkach i lnianych koszulach, garniturach i eleganckich mokasynach, obcisłych dżinsach z ogromnymi złotymi paskami na biodrach. Takie awangardowe stroje nie przeszkadzają w tym by pobiegać na bieżni, czy powyciskać "bica" na maszynie, spocić się i pokazać na ile cię stać krzycząc do kolegów by dołożyli ciężarów.
fot.Pina "chińska siłownia" |
Zawsze patrzę z podziwem na tych ludzi biegających po bieżni w japonkach, często tyłem a jakby tego wszystkiego było mało, oglądających przy tym chiński serial na najnowszym modelu iPhone.
Niejedna wypłata wydana na ten najnowszy cud techniki, który często podczas ćwiczeń lądował z hukiem na twardej posadzce, odbijając się przy tym od bieżni. Wtedy Chińczyk myśli tylko o tym, że warto było wydać tysiące Yuanów na telefon, który z takiego zderzenia wychodzi w całości. Niejednokrotnie! Bo to, że podczas ćwiczeń kabel od słuchawek zaplątał się wokół nogi raz czy dwa, nie powstrzyma Chińczyka przed oglądaniem seriali na bieżni.
Próby ratowania lecących telefonów niekiedy mogły się źle skończyć dla ich właścicieli, którzy w tak stresującej sytuacji zapominali, że są na obracającej się taśmie, która niestety nie zatrzyma się wtedy, gdy Ty staniesz...
Dla kogoś, kto stoi z boku są to sytuacje zabawne, jednak bywają także zachowania, które są niezwykle irytujące. Zdarza się to pewnie nie tylko w chińskich siłowniach, ale także na całym świecie. Goście zajmujący sprzęt do ćwiczeń ale nie dlatego, że ćwiczą, tylko dlatego że akurat robią coś na telefonie. Niektórzy właściwie chyba tylko po to przychodzą. Zrobić sobie fotkę z ciężarem i powdychać trochę oparów chińskiego potu. Palcem nie kiwną, żeby cokolwiek zrobić ze swoim ciałem, a przecież za karnet na siłownię trzeba zapłacić i to nie małe pieniądze. Pytam więc, po co to wszystko? Chyba jestem z totalnie innej epoki, bo za chiny nie mogę pojąć tego zjawiska.
fot.Pina "chińska siłownia" |
Chińska siłownia łamie jednak stereotypy na temat drobnej postury mieszkańców Azji. Zdarzają się napakowani Chińczycy, bardzo wysocy i umięśnieni. Przypuszczam, że nie osiągają tego przez jedzenie każdego dnia góry ryżu, ale kto by czepiał się szczegółów. Jak już mają dobrze zbudowane ciała to bardzo lubią się tym chwalić i podziwiać samych siebie. Po skończonym treningu ściągają koszulki i podziwiają swoje ciała przed lustrem, napinając przy tym wszystkie mięśnie jakie tylko się da. Co prawda piszę o Chińczykach w osobie męskiej ale ta prawda dotyczy również kobiet, które nie ściągają koszulek ale przychodzą na siłownię przeglądać się w ogromnych lustrach.
Uwierzcie mi na słowo, że czasami w tym miejscu jest bardzo zabawnie, zwłaszcza gdy zderzają się tak odmienne osobowości.
fot.Pina "chińska siłownia" |
fot.Pina "chińska siłownia" |
Nie należy jednak zapominać o tym że Chińczycy to bardzo pomocny i życzliwy naród. Trenerzy personalni zawsze nam pomagają jak trzeba, mimo tego, że nie mamy wykupionego karnetu na ich usługi. Jak tylko poprosimy to służą pomocą, czasami nawet zbiorą się na odwagę, by podejść do nas samodzielnie. Nawiązując do pracy trenerów to mimo tego, że tak długo chodzimy na tę samą siłownię wciąż przeraża mnie widok ich pracy z klientami. Punktem końcowym ich treningu jest zawsze rozciąganie, jednak sposób w jaki oni to robią... Są bardzo brutalni, heh. Naciągają kończyny tak, że czasem ma się nieodparte wrażenie, że zaraz uszkodzą tego małego Chińczyka leżącego na macie i mruczącego z bólu. Jedni mruczą a inni krzyczą jak na porodówce. Trener pozostaje jednak niewzruszony na krzyki i wykonuje z pełnym profesjonalizmem swoją pracę.
To wszystko być może dlatego, że joga jest ważnym elementem w życiu Chińczyków i wielu z nich jest naprawdę imponująco rozciągniętych. Począwszy od malutkich dziewczynek, które wyglądają zupełnie tak jakby nie miały kręgosłupa, a kończąc na ich babciach, które na siłownie przychodzą razem z wnuczkami.
fot.Pina "chińska siłownia" |
Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń