Translate

26 lutego 2015

Duchowy wymiar chińskiego Święta Wiosny

Nowy rok to dla nas przede wszystkim fajerwerki, szampan, obfita kolacja oraz spotkania z najbliższymi ale Święto Wiosny ma również inny, ważniejszy wymiar. Mam na myśli przeżycia duchowe jakie towarzyszą w tym czasie wyznawcom buddyzmu. 
fot.Pina "kadzidła"
Pierwszy dzień nowego roku, roku Kozy to czas, w którym Chińczycy udają się do świątyni. Tego dnia kolejki do wszystkich świątyń były niezwykle długie. Wielu ludzi oczekiwało na moment, w którym będą mogli zapalić kadzidła za pomyślność w nowym roku. Zgodnie ze starą, chińską tradycją każdy, kto odwiedzi w pierwszy dzień astrologicznej wiosny świątynie i zapali w niej wonne kadzidełko, zostanie otoczony pomyślnością na cały rok, oczywiście przez Buddę. 
fot.Pina "kadzidła"
fot.Pina "kadzidła"
Również w świątyniach natknęłam się tego dnia na resztki spalanych przedmiotów na cześć zmarłych. W Chinach znajdują się specjalne sklepy z "papierowym wyposażeniem". W takim sklepie możemy kupić przykładowo papierowego iPhona, mikrofalówkę, kapcie i wiele innych rzeczy. Bliscy zmarłych, którzy pozostali na ziemi kupują takie przedmioty z papieru jakie chcieliby mieć zmarli w niebiosach. Następnie te przedmioty spala się w ważnym dla nas miejscu przy pomocy czerwonych świec. Jak wspomniałam, tego dnia w świątyniach dużo było wosku na chodnikowych płytach. Zmarli otrzymali wiele darów. 
fot.Pina "pozostałości spalanych przedmiotów"
Dlaczego to akurat kadzidła, świece i kwiaty składane są Buddzie w ofierze? Ma to oczywiście wymiar symboliczny. Jednak na ołtarzach przez posągami postaci Buddy i nie tylko, spotkaliśmy tego dnia nie tylko świece, kwiaty i kadzidła. Tego dnia na stołach znajdowało się również dużo jedzenia: mięsa, owoców, warzyw, owoców morza, wina.... Każdy ten produkt ma inne znaczenie a co za tym idzie, każdy ten produkt może wnieść coś innego do naszego życia. Tak by zbliżać się do wizerunku Buddy. 
fot.Pina "dary"
fot.Pina "dary"
fot.Pina "dary"
fot.Pina "dary"
Momentami można było usłyszeć śpiew przypominający mantrę. Brzmiało to dość zdumiewająco oraz hipnotyzująco. Zapach płonących świec, kadzideł, śpiew oraz wypowiadane szeptem słowa działały bardzo wyciszająco i wprowadzały wręcz magiczny nastrój.  Nie ulega wątpliwości, że w takiej oprawie jest to niezwykłe przeżycie duchowe dla wyznawców buddyzmu. Nikt oczywiście nie gniewał się na nas z tego powodu, że gdzie w oddali się kręciliśmy po placu i robiliśmy zdjęcia. Przechodni obdarowywali nas jedynie przelotnym uśmiechem. Tego dnia żaden Chińczyk nie denerwował się faktem, że musiał stać w kolejce w dotrzeć do celu. Atmosfera była bardzo spokojna jak tak niecierpliwych ludzi, jakimi są właśnie Chińczycy.
fot.Pina "ołtarz"
fot.Pina "stwory strzegące świątyni"
fot.Pina "świątynia"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Popularne w tym miesiącu