Chodząc po mieście zaglądaliśmy zawsze do małych sklepików żeby przekonać się jak to jest w tych Chinach z cenami. Muszę Was troszkę zmartwić bo nie wygląda to tak, jak wszyscy pewnie myślicie. Znaleźć tutaj miejsce z tanimi rzeczami jest naprawdę ciężko. Przy ulicach znajduje się mnóstwo sklepów z ubraniami, ale większość z nich ma ceny wyższe niż w Polsce. Trzeba też przyznać, że Fuzhou jest prawdziwym zagłębiem ciuchowym. W centrum na około 25 butików przypada tylko jedna restauracja, dlatego żeby zjeść coś dobrego trzeba się czasem nachodzić.
fot.Chudy "jedna z ulic Fuzhou" |
Po jakimś czasie naszej wędrówki zdecydowaliśmy się na zakup sportowych butów. Ja poszłam na pierwszy ogień. Oczywiście przekraczając próg sklepu momentalnie ożywiliśmy w nim atmosferę i najpierw były krótkie sesje zdjęciowe, a dopiero później zakupy.
fot.Chudy |
Kiedy wybrałam model i jakimś cudem udało poprosić się konkretny rozmiar, usiadłam i czekałam aż Pani przyniesie mi karton z butami. Jednak to co zrobiła po przyniesieniu go, nie mieściło mi się w głowie. Ściągnęła mi buty ze stóp i zaczęła zakładać te nowe. Momentalnie zamurowało mnie ze zdziwienia a zarazem z zażenowania. Kiedy chciałam pokazać jej, że sobie poradzę było jeszcze... gorzej.
Wlepiłam więc wzrok w stojącą przede mną ściankę z butami i próbowałam się teleportować - gdziekolwiek. Nie mogłam patrzeć jak ta dziewczyna klęczy przede mną i zakłada mi buty, a później dokładnie sznuruje i sprawdza czy wszystko jest jak trzeba. Co ja jestem, Kopciuszek? Może moje trochę ubrudzone podróżowaniem buty o tym świadczyły... Ale żeby aż tak?! Stwierdzam zatem, że to były chyba najbardziej zdumiewające zakupy w moim życiu ale nie wiem czy będę chciała je powtórzyć. Strach pomyśleć co Oni robią jak kupujesz przykładowo bieliznę! Jak zdobędę się na odwagę to może dam Wam znać.
A tak dla ciekawskich, to ten znaczek na butach to nie jest podrabiane Nike :). Jest to jakaś typowo chińska firma a czy dobra to się dopiero okaże.
fot.Pina "sportowa chińska marka" |
fot.Pina "sportowe buty Peak" |
Jarosław postanowił przetestować troszkę inną markę ale również produkującą sportową odzież. Pewnie dlatego tylko, że dali mu dwie pary w cenie jednej, co zrozumieć w chińskim języku pozawerbalnym było dość trudno, ale jakoś się udało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz